Chile ma przez 17 milionów obywateli, przeciętna
szerokość 144 kilometrów
a długość 4 329 kilometrów.
Kilkunastodniowa
podróż po Chile
Trasa całej naszej wycieczki jest zaznaczona tu na tym blogu w zakładceTravel. Jak wykliknymy wszystki fajfki w czerwonych kwadratach i zostawimy tylko napis Tour Tatowie a następnie na mapie przibliżymy plusym, tak zobaczymy wszystkie miejsca, które zwiedziliśmy. Autobusami i samochodem przejechaliśmy przeszło 3200 km nie wliczając samolotu. W tym okresie w Chile zaczynała pora roku jesień.
Bardzo cennym pomocnikiem była książka przewodnik z Lonely Planet a jeszcze cennejszym nasza córka, ponieważ po siedmiomiesięcznym pobycie w Chile świetnie się orientuje w lokalnych obyczajach i różnych sytuacjach. Zarazem zna kastelańską wersję języka hiszpańskiego, który jest tu używany.
Po 13 godzinnym locie z Madrytu wylądowaliśmy na lotnisku w Santiagu, pojechaliśmy do miasteczka Los Andes, gdzie mieszka Ania. Przywitanie z rodziną i odwiedziny w domu wujka. Następnego dnia wyruszyliśmy autobusem do miejscowego kurortu - miasta Viňa del Mar, które znajduje się nad oceanem. Jest znane z długich plaży i białego piasku. W apartamencie chilskich rodziców Ani spędziliśmy 4 noce.
Zwiedziliśmy portowe miasto kolonialne Valparaíso (280 000 obywateli) , które jest wybudowane na chaotycznych wzgórzach. Są tam liczne kolejki linowo-szynowe, wąskie kręte uliczki, pomalowane budynki. Żyje tam dużo poetów, malarzy, filozofów. Jest to drugie najważniejsze miasto w Chile, centrum kultury, jest zapisane na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
Bardzo cennym pomocnikiem była książka przewodnik z Lonely Planet a jeszcze cennejszym nasza córka, ponieważ po siedmiomiesięcznym pobycie w Chile świetnie się orientuje w lokalnych obyczajach i różnych sytuacjach. Zarazem zna kastelańską wersję języka hiszpańskiego, który jest tu używany.
Zwiedziliśmy portowe miasto kolonialne Valparaíso (280 000 obywateli) , które jest wybudowane na chaotycznych wzgórzach. Są tam liczne kolejki linowo-szynowe, wąskie kręte uliczki, pomalowane budynki. Żyje tam dużo poetów, malarzy, filozofów. Jest to drugie najważniejsze miasto w Chile, centrum kultury, jest zapisane na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
Następnego dnia zajechaliśmy do doliny Casablanca, która słynie z uprawy winorośli. Odwiedziliśmy tam jednego z producentów wina - organiczną winnicę Emiliana, łącznie z degustacją ich produktów.
Następnie przesunęliśmy się do 6-milionowego Santiaga, zaliczyliśmy najwyższą budowę w całej Ameryce Południowej Sky Costanera 300m, która została oddana do użytku w 2015 roku. Ze szczytu Sky Costanera roztacza się panoramiczny widok na całe Santiago i okolicę. Dalej przeszliśmy się po romantycznym wzgórzu Santa Lucia, które jest położone w samym centrum miasta i związane z jego początkami. Zrozumiałe, że odwiedziliśmy targowisko czyli ferie.
Po nocy spędzonej w wieżowcu, w centrum stolicy obudził nas telefonicznie o godzinie 4:35 dyspozytor taksówek, z wiadomością że taksówkarz krąży koło budynku, bo nie ma miejsca na zaparkowanie i czas wyruszyć na lotnisko. Zaspaliśmy! O 5 rano mieliśmy być na lotnisku J) Po porannym szoku i spokojnym locie, wylądowaliśmy w Calamie, to jest o 1 500 km na pólnoc i jeszcze autobusem dojechaliśmy do oazy na pustyni, takie małe turystyczne miasteczko San Pedro de Atacama. Trzy dni spędziliśmy na najsuszszej pustyni świata, która jest bogata w minerały i tam zaliczyliśmy parę „naj”.
Salar de Atacama jest to obszar soli w Chile, ma powierzchnię cca 3000 km2. Nie ma drenaż i jest otoczony górami. Jest największym na świecie źródłem litu. Niektóre z lagun są częścią rezerwatu przyrody Los Flamencos. Pomimo ekstremalnych warunków, żyją tam flamingi.
El Tatio najwyżej na świecie położone i największe co do obszaru czynne pole gejzerowe otoczone wulkanami w niespełna 4 500m n.p.m. El Tatio ma ponad 80 aktywnych gejzerów, jej gejzery wybuchają do średniej wysokości około 75 centymetrów. Zaliczyliśmy kąpiel w gorących wodach w małym naturalnym jeziorku.
Przez dzień było dosyć ciepło, może nawet ponad 30 stopni ale wieczorem temperatura szybko obniżała się. Wszystko było dostosowane do turystów, jedzenie w restauracjach, sklepy z pakowaną wodą, winem, piwem, mnóstwo agencji turystycznych, wypożyczalnie rowerów i sklepy z upominkami.
Na wycieczki jeździliśmy z agencją turystyczną minibusem dla 10 osób, zawsze mieliśmy śniadanie w przyrodzie, tzn. na pustyni. Zwiedziliśmy także małe wioski - osady, które są powiązane z historią tych terenów. Bardzo nas zaskoczyła różnorodność Pustyni Atacama - widzieliśmy wydmy piasczyste, ogromne bryły zastygłej lawy, później znowu tylko gleba i kamienie, innym razem kryształki minerałów i cały horyzont był biały, następnie skały. Przepiękne cuda natury.
W dalszym etapie naszej podróży spędziliśmy dwa dni w Calamie. Pożyczyliśmy samochód i sami zwiedziliśmy najstarszy kościoł w Chile z roku 1540, Lagune Inca w środku pustyni, wykopaliska archeologiczne, przejechaliśmy urodzajnym wąwozem Lasana, w małej wiosce zwiedziliśmy muzeum, gdzie przewodniczka opowiadała o starych regionalnych indiańskich kulturach.
Nie można pominąć największą kopalnie miedzi na świecie - Chucicamata o okazałych rozmiarach 6 km długości, 4 km szerokości i 1 km głębokości. W pobliżu jest tzw. miasto duchów z identyczną nazwą. Do roku 2007 mieszkali tam robotnicy z rodzinami a teraz jest zupełnie puste, i wszyscy mieszkają w pobliskiej Calamie.
Nocnym bardzo komfortowym autobusem przemieściliśmy się w przeciągu 9 godzin o 760 km na południe do Caldery, małego, przymorskiego sympatycznego miasteczka. Tam wypożyczyliśmy rowery i zajechaliśmy odpocząć na najładniejszą plaże regionu Norte Chico do Bahía Inglesa.
I znów pakujemy bagaże i ponownie wyruszamy w podróż – tym razem do La Sereny – drugiego najstarszego miasta w Chile z okresu kolonialnego. Jest to miasto uniwersyteckie, z ciekawą architekturą. Jest to ośrodek wypoczynkowy z bardzo długą plażą, jest też Plaza „sagich dup” (rynek z posągów antycznych) ale zarówno ciekawe ulice i kamienne kościoły. Wynajmujemy tu mieszkanie i zatrzymujemy się na 4 noce. Niemalże każdy dzień jesteśmy na plaży, długie spacery, odpoczynek, relax. Przy jednej z przechadzek spotykamy w pobliżu portu w Coquimbo grupę lwów morskich. Gorzej jest z kąpielą w Oceanie Spokojnym, pod wpływem zimnego południowego Prądu Humboldta – temperatura wody nie bardzo zachęca do tej zabawy.
Pewnego dnia zajechaliśmy wypożyczonym samochodem do doliny Valle Elqui. Zwiedziliśmy spokojne, malownicze miasteczko Vicuňa i pobliski zakład produkujący Pisco z wina, które zdominowało całą doline. Ekskursja piscerii była połączona z mini degustacją. Dalej odwiedzamy wioske Monte Grande, cel licznych pielgrzymek i małą rodzinną winnicę Cavas del Valle we wysokości ponad 1000 m n.p.m., gdzie dziewczyny znów mają okazje do degustacji, ponieważ Ania w tym dniu obchodzi 18 urodziny.
Wspinamy się wyżej i dalej do doliny i ostatnim przystankiem jest bardzo urocza wioska Pisco Elqui. Na targ rzemieślniczy, który jest prawie na końcu doliny, już nie dotarliśmy z powodu braku czasu.
W przeciągu naszej podróży często kupujemy na targu świeże ryby i wieczorem je sami przyrządzamy na kolację.
Zbliża się koniec naszego urlopu i wracamy z powrotem do Los Andes, by z „kuzynem” Ani wyruszyć na ostatnią wycieczke w góry. Jest to nowe ciekawe doświadczenie – jeżeli są ścieżki, to nie są znakowane, jest bardzo ciepło ale te niesamowite widoki! Robimy ostatnie zdjęcia i żegnamy się z fascynującym krajem. Wieczorem na uroczystości rodzinnej poznajemy szerszą rodzinę i pijemy wino tak jak co wieczór. Ostatni dzień wyruszamy na lotnisko do Santiaga i żegnamy się z Anią na trzy miesiące. Od przekroczenia progu domu w Chile do przekroczenia progu w naszym domu ubiegły 34 godziny.
Nasze spostrzeżenia
Jest to całkiem bogaty kraj w związku z wydobyciem miedzi i innych bogactw naturalnych (lithium). Ma rozwiniętą infrastrukturą turystyczną i transportową. Drogi są w bardzo dobrym stanie. Architektura jest dostosowana do częstych trzęsień ziemi. Niemalże wszystkie nieruchomości są otoczone płotem albo drutem kolczastym. Bogatsza warstwa mieszka w ogrodzonych i strzeżonych ulicach – condominio. Nierzadko mają dalsze mieszkania w miastach atrakcyjnych turystycznie. Można tu spotkać bardzo duże różnice socjalne. Na peryferiach miasta ludzie mieszkają w skromnych warunkach. Jest dużo objektów wojskowych, ale centra handlowe i ceny podobne jak u nas. Ludzie są chętni do pomocy, doradzą ale raczej wyjątkowo znają język angielski.
Žádné komentáře:
Okomentovat